niedziela, 24 marca 2013

Miesięcznica...

Dziś 25 marca... czyli równy miesiąc po śmierci Karola.

Mama zadzwoniła do mnie po północy 25 lutego. Miała wtedy "nocny dyżur" przy łóżku Karola. Ja rano miałem iść do szkoły, a tata do pracy. Mój drugi brat był już wtedy w Krakowie, gdzie studiuje. Mama płacząc mówiła, aby szybko przyjechać do szpitala. Obudziłem tatę i pojechaliśmy do Karola. Nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy, że są to ostatnie chwile mojego brata. Myślałem, że to tylko chwilowe załamanie jego zdrowia. Wcześniej przecież udało się go odłączyć od respiratora... Przy łóżku Karola były pielęgniarki oraz lekarz. Po chwili przyszedł anestezjolog, który przeprowadził jeszcze jedno badanie. Po chwili dochodziła do nas informacja, iż Karol umiera... Nie zapomnę tego jak mama podtrzymywała głowę brata, a ja trzymałem mu w dłoniach gromnicę. Karol umarł spokojnie - o godz. 2.00. Zasnął i zapewne po chwili przywitał się z naszą rodziną w niebie. Było tu dla nas bardzo trudne. Tak bardzo chcieliśmy aby Karol wrócił do domu, abyśmy mogli zacząć znowu normalnie funkcjonować. Niestety stało się inaczej. Śmierć Karola do tej pory powoduje, iż nie chce za bardzo o tym myśleć. Wolę żyć w przekonaniu, że Karol jest obok nas, że nam pomaga, że trzeba pomagać osobom niepełnosprawnym. Gdyby nie to... długo bym się po śmierci Karola nie pozbierał.

Projekt jaki stworzyłem - pn. DOWN-LOVE - zaczyna przynosić owoce. W kilku szkołach odbyły się już warsztaty pn. "Scena dialogu". Ponadto Teatr Integracyjny ALA już na 100% rusza w pierwszą sobotę kwietnia... a jeszcze przed śmiercią Karola zastanawiałem się, co powiedzieć niepełnosprawnym aktorom.

Karol nas nie zostawił. On na co dzień pomaga naszej rodzinie... i nie tylko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz