Wydawałoby się, iż wiadomość o odłączeniu Karola od respiratora jest wiadomością dobrą. Z perspektywy czasu jednak, wydaje się, iż dobrze nie jest.
Karol zostając odłączony od aparatury - udowodnił, iż jest z nim już lepiej. Nie mógł zatem przebywać na OIOMie. Jak wszyscy wiemy, oddziały te są potrzebne na wagę złota. Przypominam, iż Karol trafił na taki oddział z innego województwa (był w Radomsku, a pochodzi z Częstochowy). Jak poważnie zachorował - nie było żadnego miejsca w całym województwie śląskim.
Lecz powracając do historii... Karol - po odłączeniu - został obserwowany przez kilka dni. Podjęto wówczas decyzję, że może wrócić do rodzinnego miasta - niestety też do szpitala i nie na OIOM - tylko na oddział intensywnego (dobre żarty) oddziału kardiologicznego. Wcześniej Pani Ordynator w Radomsku, robiła wszystko, aby mógł wrócić bezpośrednio do domu...
Obsługę w Radomsku miał świetną ale... (do tego za chwilę wrócę).
Karol z powrotem został włożony do karetki i przyjechał do Częstochowy. To przemieszczanie się można by porównać do dwóch różnych części świata. Tak jakby ze szpitala z serialowego "Ostrego Dyżuru" w Chicago... trafić do starego szpitala, w małej miejscowości w Rosji. Różnica, tak jak między niebem a ziemią. Cóż zrobić... do Częstochowy, najwidoczniej, Unia jeszcze nie dotarła. Śmieszne jest to, że szpital w Radomsku ma o wiele mniejsze obłożenia jak szpitale w Częstochowie.
Karol podróżą w karetce bardzo się zmęczył... i niestety był to początek kolejnych przygód... Negatywnych przygód. W ten sam dzień - z piątku na sobotę, jego stan zdrowia się diametralnie pogorszył. Lekarze dosłownie go ratowali... Jego saturacja była w okolicach 60 - a oznacza to, iż należy go intubować. Jednak intubacja - w jego stanie, z jego odpornością - wiązała się z najgorszym. Na szczęście lekarzom udało się mu pomóc. Jednak... odkryto, że Karol choruje na serce - dziwili się, że nikt tego wcześniej nie wykrył... (powracając do Radomska)... jeżeli w Radomsku - miał tak świetną opiekę, to dlaczego nikt nie pomyślał, aby tam na miejscu, zrobić mu badania?! Czy ludzie są na tyle tępi?! Kto tym lekarzom pozwala leczyć?!
Karol będąc już w Częstochowie... znowu zaczął kaszleć, ciągle ma gorączkę, która pojawia się i znika... aż można dostać bzika! Dodatkowo - w prezencie od służby zdrowia - i w nagrodę dla branży farmaceutycznej - Karol w pierwszy dzień (!!) pobytu w szpitalu w Częstochowie dostał odleżyn - bardzo poważnych. Dziś zauważyłem, że z jednej z nich wypływa krew... Pytam, jako brat pacjenta, jak można dopuścić do takiej sytuacji, że pacjent dostaje odleżyny - kiedy na miejscu jest specjalny materac odleżynowy?! Pielęgniarki stwierdziły, że musiało to stać się już w Radomsku. Tylko, że tam akurat Unia dała pieniążki na takie rzeczy.
Mało tego! Kiedy już założono na łóżko ten materac... okazało się, że źle pompuje powietrze. Kiedy to naprawiono, pielęgniarki potrafią zapomnieć o tym, aby ten materac działał. Po powrocie z badań... zauważyłem, że materac jest wyłączony.
Co do obsługi właśnie... Po już miesiącu stałej obserwacji, już trzech oddziałów szpitalnych, stwierdzam, że pielęgniarki można podzielić - o dziwo tak samo jak ludzi - na te dobre i złe. Dobre to te, które interesują się stanem pacjenta, dbają o niego... a te złe - to te, która pacjenta poniżają, nie odpowiadają na jego prośby i przypinają pasami - aby się uspokoił. Jeżeli ktoś teraz zadaje sobie pytanie: czy te złe postępują tak z moim bratem... odpowiadam, że nie! Jeżeli by tak robiły, to myślę, że na drugi dzień nie przyszły by do pracy (lecz chamskie odzywki niekiedy stosują...). Niestety jest to praktyka stosowana u pacjentów, gdzie rodzina przychodzi np. tylko na godzinę w ciągu dnia. Noc... jest świetnym czasem na to, aby do np. starszej Pani w wieku około 75 lat zwracać się po imieniu i grozić jej nieprzyjemnościami mówiąc: jak się nie uspokoisz to przywiążemy Cię pasami! Sądzę, iż jak cała sytuacja z Karolem się rozwiąże - nie zostawię tego płazem. Niech lekarka nauczy się, że na Zespół Downa nie można zachorować! Niech pielęgniarka recytuje z pamięci prawa pacjenta i niech ich przestrzega! Jak na razie, wydaje mi się, że znają one jedynie swoje żądania protestacyjne.
Oczywiście zobowiązany wręcz w tym momencie jestem, zaznaczyć, iż spotykamy się również z tymi dobrymi pielęgniarkami, aniołami, które znają swoje zadania i robią je z uśmiechem. Za to, należy im się wielki szacunek!
A! przypomniała mi się jeszcze wczorajsza sytuacja - obok Karola na sali był Pan, który widać i słychać było... bardzo się męczył. W końcu zmarł. Nie było przy nim żadnego lekarza, a pielęgniarka, która chwilę wcześniej mierzyła mu ciśnienie stwierdziła, że domyślała się tego. Rozebrali go do naga i dopiero po dwóch godzinach powiadomili rodzinę - taka procedura... przed przyjazdem rodziny zabrano go do prosektorium.
Wieści odnośnie zdrowia Karola nie są dobre. Proszę sobie wyobrazić osobę, która przez przeszło miesiąc choruje..., która dostała już około 5 (a może więcej...) antybiotyków, o zdrowiu której raz lekarze mówią, że ma bakterię w organizmie, raz wirus, a raz że niewydolność serca..., która zawsze się szybko męczyła - a teraz nie ma już kompletnie sił..., jedynie broni się przed kolejnymi kroplówkami i... przegrywa walkę z atakami gorączki
Do tego całego opisu proszę dołożyć opinię od lekarza, z dzisiejszego badania: u pacjenta doszło do uszkodzenia mięśnia sercowego. Jedna ze ścian słabo się kurczy. Jest to raczej stan nieodwracalny. Nie wiadomo, ile jeszcze to potrwa...